czwartek, 14 sierpnia 2025

Jeszcze Koziowolska!

Od rana za oknem coś się ewidentnie dzieje. Ulicą przejechał mechaniczny potwór i coś zrobił. Rodzina od samego rana zaciekawiona łypie zza firanki, ale gaci nie chce wciągać, żeby wyjść do ogródka i obczaić, więc kiedy tylko potwór odjechał, wyciąga mnie na romantyczny spacer (na termometrze cholerne 40 stopni, so...), żeby powęszyć, co się właśnie wydarzyło. Stylóweczka, jak ta lala, lniane spodnie, biała koszula, panama, raybany, możemy iść. Nie wyszliśmy jeszcze dobrze z domu, kiedy na naszą uliczkę wjeżdża z impetem Pan w Dostawczaku. Hamuje przed nami (chciałoby się napisać z piskiem opon, ale efektów akustycznych niestety nie było) i pyta, czy tu mieszkamy.

My: Tak.
Pan (cały w emocjach wyskakuje do nas z dostawczaka): Bo właśnie... No, ja nie wiem, jakby to powiedzieć... Bo my tu robimy i szef do mnie powiedział "Panie Witku, pie.dolnie Pan jeszcze Koziowolską!"

Normalnie świat zawirował, zamigotały gwiazdy, tęcza, na bank musiała też przelecieć jakaś tęcza, magia nas otoczyła takim jakimś niewidzialnym kokonem, czas stanął. Właśnie w ten sposób się dowiedzieliśmy, że drogowcy spontanicznie wyremontują nam za godzinę nawierzchnię na naszej ulicy. Najwyraźniej spontan zaskoczył nawet samych drogowców, bo Pan był w takim samym szoku, jak my. A my poczuwszy znajomy, barejowski klimat czasów powstania osiedla i jego nigdy nieremontowanych ulic, udaliśmy się żwawo zawiadamiać sąsiadów, żeby - ratuj się kto może - zabierali sprzed domów swoje samochody, zanim mechaniczny potwór przybędzie pożreć i nasz asfalt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz