Dobrze robi na zbolałą duszę. Kiedy się głaszcze futerko, człowiek zapomina, że coś mu doskwiera. Wzięłam Czarnuchę na klatę i głaskałam, a ona cichutko mruczała. I mogłabym ją tak głaskać całą wieczność.
Pa, Mamciu...
czwartek, 27 lutego 2014
środa, 19 lutego 2014
Dwa miesiące później...
Kot Numer Jeden nie powtórzył wyczynu. Schodzi najwyżej do połowy schodów, kiedy czuje szamanero z saszetki. Stąd jego drugie imię - Kot Górny. Natomiast Kot Numer Dwa (vel Dolny) polubił wycieczki na górę, chociaż syczy niemiłosiernie, kiedy przypadkiem podejdzie za blisko Kota Górnego i nie wie, jak się wycofać z godnością. Ale powoli dystans się zmniejsza, czyli pierwsze koty za płoty.
Kot Dolny poczuł też chyba wiosnę i wykonał brawurową próbę ucieczki. Tylko dzięki błyskawicznej reakcji, zimnej krwi i stalowym nerwom, oraz dwóm plasterkom kiełbasy żywieckiej, udało się ją złapać w ogródku sąsiadów i odstawić do domu. Nie była zachwycona. Przez resztę wieczoru odwracała się do mnie tyłem, albo patrzyła wzrokiem bazyliszka. Sorry kot! Następnego dnia została obfotografowana, wyposażona w obróżkę z adresem i zaszczepiona. I teraz może sobie wiać. Oczywiście tylko pod warunkiem, że wróci :)
Kot Dolny poczuł też chyba wiosnę i wykonał brawurową próbę ucieczki. Tylko dzięki błyskawicznej reakcji, zimnej krwi i stalowym nerwom, oraz dwóm plasterkom kiełbasy żywieckiej, udało się ją złapać w ogródku sąsiadów i odstawić do domu. Nie była zachwycona. Przez resztę wieczoru odwracała się do mnie tyłem, albo patrzyła wzrokiem bazyliszka. Sorry kot! Następnego dnia została obfotografowana, wyposażona w obróżkę z adresem i zaszczepiona. I teraz może sobie wiać. Oczywiście tylko pod warunkiem, że wróci :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)