...albo, jak to mówią, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Dziwna jestem. Mąż potwierdza. Na przykład za kółkiem, uprzejma do wyrzygania. Wszystkich może nie wpuszczam i chamstwa nie cierpię, ale jeżdżę z empatią. Wiele współczucia mam dla pieszych, zwłaszcza w deszczowe dni - co mnie ostatnio kosztowało łatanie samochodu z OC pani nie mającej podobnych skłonności - i autobusów włączających się do ruchu. Obiektami mojej szczególnej atencji są rowerzyści, którzy zsiadają z rowerów, by przejść przez przejście dla pieszych. Jak oni się fatygują, to naprawdę wypada to docenić, zwłaszcza, że zatrzymanie samochodu przed przejściem, to żaden wysiłek, a zsiadanie i wsiadanie na rower owszem. I właśnie ostatnio zdarzyło mi się mijać przy przejściu przepisowego rowerzystę. Mijać, bo chłopak nadjeżdżał do przejścia z mojej lewej strony i z przeciwka jechał samochód, który nie zamierzał się zatrzymać. Przejechałam i z ciekawości zerknęłam w lusterko, co zrobi kierowca jadący za mną. Nie zatrzymał się. Widać się spieszył. Na dachu miał dwa rowery... *
* Żeby nie popadać w ponure myśli, przyjmijmy, że panu/pani przydarzyła się chwila nieuwagi - zamyślił, się, zagapił, mnie też się czasem zdarza - a cykliści wszystkich krajów są dla siebie życzliwi niezależnie od tego, czym akurat jadą :)
poniedziałek, 8 września 2014
środa, 25 czerwca 2014
Wszystko ma swój czas...
1 Wszystko ma swój czas,
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem:
2 Jest czas rodzenia i czas umierania,
czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,
3 czas zabijania i czas leczenia,
czas burzenia i czas budowania,
4 czas płaczu i czas śmiechu,
czas zawodzenia i czas pląsów,
5 czas rzucania kamieni i czas ich zbierania,
czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,
6 czas szukania i czas tracenia,
czas zachowania i czas wyrzucania,
7 czas rozdzierania i czas zszywania,
czas milczenia i czas mówienia,
8 czas miłowania i czas nienawiści,
czas wojny i czas pokoju.)*
Tak mi się skojarzyło po lekturze kilku blogów. Zamykać, nie zamykać? Wszystko ma swój czas. Naturalna kolej rzeczy. Jest czas, kiedy się bloga pisze, i czas, kiedy się go... nie pisze. Bo się na przykład raczej czyta - inne blogi, książki, cokolwiek. Ile się można uzewnętrzniać? Czasem trzeba też coś wpuścić do środka :)
Miałkotek trwa, a ja mam się dobrze. Pozdrawiam Was serdecznie!
)* Całość TUTAJ. Moje największe odkrycie literackie ostatnich dni ;)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem:
2 Jest czas rodzenia i czas umierania,
czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,
3 czas zabijania i czas leczenia,
czas burzenia i czas budowania,
4 czas płaczu i czas śmiechu,
czas zawodzenia i czas pląsów,
5 czas rzucania kamieni i czas ich zbierania,
czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,
6 czas szukania i czas tracenia,
czas zachowania i czas wyrzucania,
7 czas rozdzierania i czas zszywania,
czas milczenia i czas mówienia,
8 czas miłowania i czas nienawiści,
czas wojny i czas pokoju.)*
Tak mi się skojarzyło po lekturze kilku blogów. Zamykać, nie zamykać? Wszystko ma swój czas. Naturalna kolej rzeczy. Jest czas, kiedy się bloga pisze, i czas, kiedy się go... nie pisze. Bo się na przykład raczej czyta - inne blogi, książki, cokolwiek. Ile się można uzewnętrzniać? Czasem trzeba też coś wpuścić do środka :)
Miałkotek trwa, a ja mam się dobrze. Pozdrawiam Was serdecznie!
)* Całość TUTAJ. Moje największe odkrycie literackie ostatnich dni ;)
wtorek, 3 czerwca 2014
Latka lecą
I największe zaskoczenie ostatniego tygodnia. Tak, tak kolejne candy, co samo w sobie nie jest zaskakujące, ale powód candy już tak. SewQuest to jeden z blogów, które mam w czytniku w kategorii "Szycie". Mam w niej 20 blogów, ani dużo, ani mało, akurat tyle, żeby nie pozwalały mi zapomnieć, że szycie, to pożyteczne hobby.
Podpatruję, jak szyją inni i nabieram ochoty, by wziąć się do roboty. I nie powiem, jestem coraz bliżej. Mam maszynę, oczywiście lidlową, bo autorytety (Marchewkowa i Long Red Thread) twierdzą, że daje radę. Mam nici, trochę materiałów, flizeliny i stos Burd - tutaj SewQuest towarzyszy mi co miesiąc w wyborach :) No właśnie, mam wrażenie, że trwa to już lata, a to dopiero rok. Jakieś czary!
Podpatruję, jak szyją inni i nabieram ochoty, by wziąć się do roboty. I nie powiem, jestem coraz bliżej. Mam maszynę, oczywiście lidlową, bo autorytety (Marchewkowa i Long Red Thread) twierdzą, że daje radę. Mam nici, trochę materiałów, flizeliny i stos Burd - tutaj SewQuest towarzyszy mi co miesiąc w wyborach :) No właśnie, mam wrażenie, że trwa to już lata, a to dopiero rok. Jakieś czary!
wtorek, 27 maja 2014
Będzie się działo!
Jak się wygra candy we Włóczkach Warmii :) A jak się nie wygra, to też się będzie działo, bo jakiś zapasik przepięknej estońskiej włóczki nabytej na A. jest gdzieś w szafie. Mam nadzieję, że mole były dla niego łaskawe. Buahaha!
Edit 31.05.2014: Ślepy los nie był dla mnie łaskawy i włóczki trafiły w inne ręce, z pewnością nie gorsze niż moje :)
Edit 31.05.2014: Ślepy los nie był dla mnie łaskawy i włóczki trafiły w inne ręce, z pewnością nie gorsze niż moje :)
czwartek, 27 lutego 2014
Okład z kota
Dobrze robi na zbolałą duszę. Kiedy się głaszcze futerko, człowiek zapomina, że coś mu doskwiera. Wzięłam Czarnuchę na klatę i głaskałam, a ona cichutko mruczała. I mogłabym ją tak głaskać całą wieczność.
Pa, Mamciu...
Pa, Mamciu...
środa, 19 lutego 2014
Dwa miesiące później...
Kot Numer Jeden nie powtórzył wyczynu. Schodzi najwyżej do połowy schodów, kiedy czuje szamanero z saszetki. Stąd jego drugie imię - Kot Górny. Natomiast Kot Numer Dwa (vel Dolny) polubił wycieczki na górę, chociaż syczy niemiłosiernie, kiedy przypadkiem podejdzie za blisko Kota Górnego i nie wie, jak się wycofać z godnością. Ale powoli dystans się zmniejsza, czyli pierwsze koty za płoty.
Kot Dolny poczuł też chyba wiosnę i wykonał brawurową próbę ucieczki. Tylko dzięki błyskawicznej reakcji, zimnej krwi i stalowym nerwom, oraz dwóm plasterkom kiełbasy żywieckiej, udało się ją złapać w ogródku sąsiadów i odstawić do domu. Nie była zachwycona. Przez resztę wieczoru odwracała się do mnie tyłem, albo patrzyła wzrokiem bazyliszka. Sorry kot! Następnego dnia została obfotografowana, wyposażona w obróżkę z adresem i zaszczepiona. I teraz może sobie wiać. Oczywiście tylko pod warunkiem, że wróci :)
Kot Dolny poczuł też chyba wiosnę i wykonał brawurową próbę ucieczki. Tylko dzięki błyskawicznej reakcji, zimnej krwi i stalowym nerwom, oraz dwóm plasterkom kiełbasy żywieckiej, udało się ją złapać w ogródku sąsiadów i odstawić do domu. Nie była zachwycona. Przez resztę wieczoru odwracała się do mnie tyłem, albo patrzyła wzrokiem bazyliszka. Sorry kot! Następnego dnia została obfotografowana, wyposażona w obróżkę z adresem i zaszczepiona. I teraz może sobie wiać. Oczywiście tylko pod warunkiem, że wróci :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)