piątek, 13 stycznia 2017

Koleżanka poleciła...

... a ja skorzystałam z rekomendacji. Obejrzałam film dokumentalny Karoliny Bielawskiej "Mów mi Marianna". Fantastyczny, piękny film! Cudowna bohaterka - ciepła, dojrzała, pełna nadziei na odmianę losu, i taka normalna. Trzymam kciuki za Mariannę. Mam nadzieję, że dzięki swojej determinacji uda się jej odzyskać sprawność po udarze i jeszcze pocieszyć życiem z Andrzejem.
Idąc za ciosem, wysłuchałam też rozmowy z Ewą Hołuszko na YT (niestety film dokumentalny "Ciągle wierzę" wyszedł z obiegu kinowo-festiwalowego i kombinujemy, jak go legalnie obejrzeć) i przyszedł mi do głowy szalony pomysł. Chciałabym kiedyś znaleźć się w jakimś miejscu, w którym znalazłyby się też Marianna, Ewa Hołuszko, Anna Grodzka i inne osoby transseksualne po korekcie płci. I tylko jeden odmieniec - ja, od urodzenia kobieta. Chciałabym po takim doświadczeniu nabrać odporności i nie reagować gapieniem się z otwartą paszczą na transseksualne kobiety. Nie uroda jest dla nich najważniejsza, nie obcinają sobie ptaszka dla zabawy - decydują się na nieodwracalną ingerencję w swoje ciało, bo dopiero po niej mogą poczuć, że to ciało jest ich i jest takie, jakie powinno być. Może transseksualistki mają zbyt mało kobiecy wygląd, jak na standardy, do których przyzwyczajają nas media, ale właściwie... kogo to obchodzi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz