piątek, 4 marca 2011

Coś nie mam dziś szczęścia :(

Przed chwilą wykasował mi się post, który pisałam od dłuższego czasu. Przemyślany, dopieszczony. Machnęłam kursorem, a durny blogspot akurat w tym momencie postanowił zrobić automatyczny zapis.
Smutno mi. Pisałam coś ważnego, ważkiego, coś mniej żartobliwego i błahego niż "King Kong". Coś czym chciałam coś powiedzieć o czymś i od siebie. A tu kiszka :( Może powinnam ciskać gromy i rwać głowy z głowy? Ciśnie mi się pod palec "Widać nie było mi pisane", ale zależało mi i napiszę tego posta jeszcze raz. Tylko nie dziś. Dzisiaj jestem już trochę zmęczona.
Z njusów bardziej optymistycznych: Jon w pracy pokazał mi jak można robić lewe oczka inaczej niż ja robię, złamałam drewniany drut KnitPro 4.5mm do łączenia i wykonałam pierwszego w moim życiu nuppa, którego bardzo chciałam sportretować, ale okazało się, że nieznani sprawcy pożyczyli sobie aparat foto i ostał mi się jeno aparat w komórce, którym nie potrafię zrobić sensownej fotki :(
A teraz mi się przypomniało, że EDYTA, NIE CZYTAJ następnych dwóch linijek!

ostrzyłam sobie zęby na jedną roślinkę i zapomniałam o aukcji. Chyba muszę powtórzyć - nie była mi pisana ta hoja sigillatis :((( Nawet nie wiem za ile poszła :( Ale nic to, jest następna, nastawię przypomnienie  :)

To chyba jeden z tych dni, które trzeba szybko zakończyć, zanim okaże się, że jeszcze coś poszło nie tak. A od jutra - heja, heja!

Pa, pa, Drodzy Czytacze! Słodkich snów :)

Aha, jeszcze jedno. Dzisiaj przybyło mi dwóch nowych obserwatorów. Nie mam ambicji, by bić rekordy popularności liczone liczbą obserwatorów, ale cieszy mnie każda kolejna osoba, która obserwuje mój blog. To zobowiązuje :) Niektórzy z bloggerów mają zwyczaj witania wszystkich nowych obserwatorów. To bardzo miłe, ale boję się, że jeśli zacznę to robić teraz, to komuś, kto obserwuje od jakiegoś czasu i nie został powitany z honorami, może być przykro. Dlatego postanowiłam, że będę się starała identyfikować nowych obserwatorów na bieżąco i rewizytować ich blogi pozostawiając komentarze, a wszystkich moich dotychczasowych obserwatorów powitać staropolskim zwyczajem - chlebem i solą w wykonaniu Łodzi Kaliskiej. Zdjęcie ze strony http://artpapier.com/?pid=2&cid=2&aid=1133

Czytaczy niepełnoletnich ostrzegam, że na obrazku widać gołą babę, a nawet trzy, ale to nie pornografia, tylko sztuka ;)


5 komentarzy:

  1. HA! Nie ma anonimowości, Jon obserwuje, to i ja :)
    Podpisano: współlokatorka z pokoju niecichej pracy

    OdpowiedzUsuń
  2. I w ten sposób odpada mi jeden, jakże wdzięczny temat do postów - psioczenie na robotę :))) Ale autocenzury nie będzie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Ty Kotku Oj!!! Czytając Twoje posty gęba mi się śmieje i śmieje :))) A takiego powitania obserwatorów jeszcze w życiu nie widziałam :))))) Jestem pod wrażeniem...ogromnym;))Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm. Czyżby dolatywała mnie woń kadzidła? Dwa miesiące po święcie Objawienia Pańskiego? To niemożliwe! Tak samo, jak ulokowanie Persji w Oriencie, he, he...

    OdpowiedzUsuń
  5. Zwę się Kiciak i poprawia mi się humor na wieczór i czytać chce mi się jeszcze i jeszcze choć przy usypianiu dzieciaków padam na pysk.

    OdpowiedzUsuń