czwartek, 1 września 2011

Pierwszy dzień

w przedszkolu już za nami. A jeszcze wczoraj Bachorek był żłobkowiczem... Dni po powrocie z wakacji nie były łatwe. Codziennie pierwsze słowa po przebudzeniu brzmiały: "Ale nie idziemy dzisiaj do żłobka?. "Idziemy! Jeszcze pięć dni. Jeszcze trzy. Dzisiaj ostatni dzień." Poprzedniego wieczora zapakowaliśmy całą torbę dziecinnych książeczek. Ostatniego dnia rano Bachorek wkroczył na salę wyjątkowo nie zalewając się łzami, z torbą w garści. "Co masz w tej torbie?" "Książeczki." "A dla kogo są te książeczki?" "Dla innych dzieci." Uff! Na  półce zwolniło się miejsce dla nowych książeczek. Ciociom napisałam dziękczynny liścik i sprezentowałam po słoiczku konfitur i torebeczce pachnącej herbaty ze sklepu z herbatą, oraz pudełko cantuccini. Polały się łzy, ale cóż robić, trzeba iść z postępem ;)
Dzisiaj odprowadziłam Dziecię do przedszkola, dałam buziaka i zapewniłam, że przyjdę po niego po obiedzie i szybko uciekłam. O 13-tej stanęłam za szklanymi drzwiami sali i zobaczyłam, że  Bachorek grzecznie leżakuje z innymi dziećmi. Po prostu ZERO PROBLEMÓW. Warto było puścić go do żłobka. Idziemy za ciosem. Jutro odbiorę go o trzeciej :)))

A u Was jak? Był pierwszy dzień czegoś?

3 komentarze:

  1. Był- pierwszy dzień urlopu:DDD i Pierwszy dzień w klasie maturalnej drugiego syna, po czym przyszedł do domu, usiadł przy stole i załamany mówi: 5 godzin polskiego w tygodniu- załamka:P Pozdrawiam ciepło:DDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Był - pierwszy dzień urlopu, ale pięć dni po pierwszym ;-) Pierwszy września odszedł do lamusa, weszłam w kolejny etap, czyli pierwszy października. Młody czuje się dziwnie, że wrzesień, a on do szkoły nie idzie. Cóż, kolejny etap w życiu, a ja zachodzę w głowę, gdzie ten czas uleciał. I jak to się stało, że przeoczyłam Twojego posta? Miałam stuknąć w okienko i upomnieć się o pióro Twoje.

    OdpowiedzUsuń