piątek, 28 października 2016
Fauna Afryki
Bacho: "Mamo, a wiesz, że jest takie zwierzę fenek?"
Mła: "A, taki lisek?"
Bacho: "Chyba kotek."
Mła: "Raczej piesek..."
Bacho: "I jeszcze takie zwierzę podobne do konia z nogami zebry?"
Mła: "???"
Pół godziny później:
Mła: "Okapi?!"
Bacho: "E?"
Mła: "Nazwa okapi, kojarzy ci się z czymś?"
Bacho: "Nie wiem."
Mła: "No, to brązowe zwierzę podobne do konia, z nogami zebry, to mogło być okapi?" (Pokazuję mu fotkę z internetu)
Bacho: "Chyba... Nie wiem... Może..."
środa, 14 września 2016
Raport z badań
Bacho (wkracza do salonu): "Mam dwa wnioski z badania Józefiny)*. Po pierwsze, ma ona poważny problem z bawieniem się. A po drugie, ma mnie gdzieś."
)* Kot znajomej przebywający tymczasowo na przechowaniu.
)* Kot znajomej przebywający tymczasowo na przechowaniu.
wtorek, 6 września 2016
Miś Fiś
Miał być prezent dla czterolatka i czytadełko do usypiania Bacha, ale jest zmiana planu.
Niestety, po bliższym obadaniu pierwszej książki okazało się, że jest - wiem, wiem, świnia ze mnie - za fajna na prezent. No, po prostu musimy ją mieć! Najwyżej dokupię jeszcze jeden egzemplarz...
A o co właściwie chodzi? Ano, o dwie książki wydane przez Społeczny Instytut Wydawniczy Znak: "Bajki Misia Fisia" i "Misiu Fisiu na dobry dzień, dobry dzień", obie ilustrowane przez Bartka "Fisza" Waglewskiego. Poznajcie Misia Fisia!
Przyznam, że do zakupu zachęciła mnie właśnie osoba ilustratora, znanego mi z innych, bardziej muzycznych talentów, i nie zawiodłam się, bo ilustracje to, w przypadku obu książek, połowa sukcesu. Druga połowa, to oczywiście pomysł i tekst autorstwa poety i pisarza Wojciecha Bonowicza. Co tu dużo gadać - urocze, dowcipne, wciągające, mądre. Nie będę streszczać, sami poczytajcie :) na przykład na stronie Znaku "Bajki Misia Fisia" i "Misiu Fisiu na dobry dzień, dobry dzień", gdzie można także zajrzeć do wnętrza książek.
I tak, "Misiu Fisiu...", to fajna książeczka do poczytania przed snem dziecku, które jeszcze samo nie czyta bardzo płynnie, natomiast "Bajki...", to perełka, którą sami będziecie wałkować przed snem od okładki do okładki, albo na wyrywki, albo łaskawie przekażecie ją dziecku, żeby poczytało sobie samo. Historie są króciutkie i podane w całości drukowanymi literami, co bardzo ułatwia lekturę. I w ogóle, duże brawa dla wydawnictwa za odważny projekt typograficzny. To on "robi" książkę i to dla niego chcę ją mieć w biblioteczce.
PS. Post nie jest sponsorowany. Książki kupiłam za własne, ciężko zarobione pieniądze, choć nie ukrywam, że skorzystałam ze sporego rabatu, gdyż prenumeruję newsletter wydawnictwa, które przesyła mi tą drogą atrakcyjne kupony rabatowe. Jeśli kochacie książki i chcecie mieć ich więcej za mniej - idźcie tą drogą! Cena "Bajek..." spadła nawet w pewnym momencie do 9,90 złotych.
Niestety, po bliższym obadaniu pierwszej książki okazało się, że jest - wiem, wiem, świnia ze mnie - za fajna na prezent. No, po prostu musimy ją mieć! Najwyżej dokupię jeszcze jeden egzemplarz...
A o co właściwie chodzi? Ano, o dwie książki wydane przez Społeczny Instytut Wydawniczy Znak: "Bajki Misia Fisia" i "Misiu Fisiu na dobry dzień, dobry dzień", obie ilustrowane przez Bartka "Fisza" Waglewskiego. Poznajcie Misia Fisia!
Ilustracja z książki "Bajki Misia Fisia" autor Bartek "Fisz" Waglewski
Przyznam, że do zakupu zachęciła mnie właśnie osoba ilustratora, znanego mi z innych, bardziej muzycznych talentów, i nie zawiodłam się, bo ilustracje to, w przypadku obu książek, połowa sukcesu. Druga połowa, to oczywiście pomysł i tekst autorstwa poety i pisarza Wojciecha Bonowicza. Co tu dużo gadać - urocze, dowcipne, wciągające, mądre. Nie będę streszczać, sami poczytajcie :) na przykład na stronie Znaku "Bajki Misia Fisia" i "Misiu Fisiu na dobry dzień, dobry dzień", gdzie można także zajrzeć do wnętrza książek.
I tak, "Misiu Fisiu...", to fajna książeczka do poczytania przed snem dziecku, które jeszcze samo nie czyta bardzo płynnie, natomiast "Bajki...", to perełka, którą sami będziecie wałkować przed snem od okładki do okładki, albo na wyrywki, albo łaskawie przekażecie ją dziecku, żeby poczytało sobie samo. Historie są króciutkie i podane w całości drukowanymi literami, co bardzo ułatwia lekturę. I w ogóle, duże brawa dla wydawnictwa za odważny projekt typograficzny. To on "robi" książkę i to dla niego chcę ją mieć w biblioteczce.
PS. Post nie jest sponsorowany. Książki kupiłam za własne, ciężko zarobione pieniądze, choć nie ukrywam, że skorzystałam ze sporego rabatu, gdyż prenumeruję newsletter wydawnictwa, które przesyła mi tą drogą atrakcyjne kupony rabatowe. Jeśli kochacie książki i chcecie mieć ich więcej za mniej - idźcie tą drogą! Cena "Bajek..." spadła nawet w pewnym momencie do 9,90 złotych.
wtorek, 23 sierpnia 2016
Mój przyjaciel smok
Po seansie. Kibelek.
Siostra (do brata): "Widzisz, on to miał smoka, a nam tata nawet psa nie chce kupić..."
P.S. To nie jest film dla sześciolatków. Albo weźcie dużą paczkę chusteczek :)
Siostra (do brata): "Widzisz, on to miał smoka, a nam tata nawet psa nie chce kupić..."
P.S. To nie jest film dla sześciolatków. Albo weźcie dużą paczkę chusteczek :)
wtorek, 19 lipca 2016
A Ty, ile znasz zaimków?
Morning. Early morning dosyć. Pobudka, ujęcie trzecie.
Mła: "Ale wstajemy, wstajemy!"
Bacho: "Co, jak, kto, po co, kiedy, gdzie?"
I śpi dalej.
Mła: "Ale wstajemy, wstajemy!"
Bacho: "Co, jak, kto, po co, kiedy, gdzie?"
I śpi dalej.
niedziela, 10 lipca 2016
Siła sugestii
Wracamy z wyjazdu. Tatunio powozi, Bacho, wgapiony w tableta, morduje rośliny zombiakami (albo odwrotnie), ja, z google maps w garści, kontroluję sytuację za oknem (jakby można było przypadkiem zjechać z drogi gdańskiej, he he)
Mła: "Bacho! Zezuj!"
Bacho wykonuje pięknego zeza.
Mła: "Ale widziałeś ten drogowskaz do miejscowości Zezuj?"
Bacho (zdziwiony): "Nie."
Mła: "Bacho! Zezuj!"
Bacho wykonuje pięknego zeza.
Mła: "Ale widziałeś ten drogowskaz do miejscowości Zezuj?"
Bacho (zdziwiony): "Nie."
poniedziałek, 20 czerwca 2016
Wizyta Xi Jinpinga w Warszawie
Morning. Leje. Jedziemy do szkoły ubrani stosownie do okoliczności.
Bacho: "Mamo, a pamiętasz, jak te kalosze pachniały na początku?"
Mła: "Chyba śmierdziały?"
Bacho: "Nie, pachniały. Tak chińsko. Plastikiem."
Bacho: "Mamo, a pamiętasz, jak te kalosze pachniały na początku?"
Mła: "Chyba śmierdziały?"
Bacho: "Nie, pachniały. Tak chińsko. Plastikiem."
czwartek, 16 czerwca 2016
Tak całkiem przypadkiem
Bacho pojechał na zieloną szkołę. Niby nic, ale...
Ic wyjechała na zieloną szkołę na całe dwa dni i jedną noc. Do Julinka. Znaczy jakieś 30 kilometrów od macierzystej szkoły. I super. Rodzice już od września ręce załamywali, że laboga, co to będzie, więc kompromis z ich fobiami został zdecydowanie osiągnięty.
W związku z nieobecnością dziecka, Tatunio natychmiast po powrocie z pracy zaproponował mi romantyczną wycieczkę do Kampinosu. A ja co? No jak, co? Głupia nie jestem i znam go nie od wczoraj. Nie o romantyzm chodziło i nie o mnie, ale o moją furę i przywiezienie szyby do malucha. Kampinos się przypadkiem zgadzał...
Mimo pewnych niedogodności wycieczka się odbyła, wujcio Gugiel zaprowadził nas, gdzie trzeba, szyba zasiliła zbiór tatuniowych artefaktów zagracających MÓJ gabinet w piwnicy, a my byliśmy litościwi i nie zrobiliśmy Bachorkowi wiochy odwiedzając go na wyjeździe.
Bo tak całkiem przypadkiem, szyba była do odebrania w następnej wsi za Julinkiem...
Ic wyjechała na zieloną szkołę na całe dwa dni i jedną noc. Do Julinka. Znaczy jakieś 30 kilometrów od macierzystej szkoły. I super. Rodzice już od września ręce załamywali, że laboga, co to będzie, więc kompromis z ich fobiami został zdecydowanie osiągnięty.
W związku z nieobecnością dziecka, Tatunio natychmiast po powrocie z pracy zaproponował mi romantyczną wycieczkę do Kampinosu. A ja co? No jak, co? Głupia nie jestem i znam go nie od wczoraj. Nie o romantyzm chodziło i nie o mnie, ale o moją furę i przywiezienie szyby do malucha. Kampinos się przypadkiem zgadzał...
Mimo pewnych niedogodności wycieczka się odbyła, wujcio Gugiel zaprowadził nas, gdzie trzeba, szyba zasiliła zbiór tatuniowych artefaktów zagracających MÓJ gabinet w piwnicy, a my byliśmy litościwi i nie zrobiliśmy Bachorkowi wiochy odwiedzając go na wyjeździe.
Bo tak całkiem przypadkiem, szyba była do odebrania w następnej wsi za Julinkiem...
poniedziałek, 6 czerwca 2016
A rano...
Przed domem. Wsiadamy do samochodu.
Bacho: Mamo, a wiesz, że w świecie niestabilnej mrówki się spałnują najtmery?
Mła: Nie. Nie widziałam.
Bacho: No, spałnują się natjmery, potem robale, a potem T-Rexy. Nie! Potem allozaury, a potem T-Rexy
I tak dalej aż do szkoły.
W połowie drogi.
Bacho: ... i on nie może znaleźć tego altara.
Mła: Chyba ołtarza.
Bacho: Dzieci się nie poprawia!
Mła: Synu, altar to ani po polsku, ani po angielsku. Weź się zdecyduj!
Bacho: To po hiszpańsku!
Dopiero w pracy sprawdziłam, że miał, skubany, przypadkiem rację...
Bacho: Mamo, a wiesz, że w świecie niestabilnej mrówki się spałnują najtmery?
Mła: Nie. Nie widziałam.
Bacho: No, spałnują się natjmery, potem robale, a potem T-Rexy. Nie! Potem allozaury, a potem T-Rexy
I tak dalej aż do szkoły.
W połowie drogi.
Bacho: ... i on nie może znaleźć tego altara.
Mła: Chyba ołtarza.
Bacho: Dzieci się nie poprawia!
Mła: Synu, altar to ani po polsku, ani po angielsku. Weź się zdecyduj!
Bacho: To po hiszpańsku!
Dopiero w pracy sprawdziłam, że miał, skubany, przypadkiem rację...
piątek, 22 kwietnia 2016
Zrozumieć kobiety
Dziecięcy głos w reklamie: ...i dlaczego mama płacze, kiedy wszystko mi się udaje?
Bacho (nie przerywając gry na komputerze): Koleś, ona płacze ze szczęścia.
Bacho (nie przerywając gry na komputerze): Koleś, ona płacze ze szczęścia.
Zemsta jest rozkoszą bogów
6.30 Bacho kiwa się nad kibelkiem.
Bacho: Za to, że mnie tak wcześnie budzisz, w sobotę obudzę cię o... o... o ósmej!
Mła: Dobrze, dziecko. Tylko upewnij się na zegarze, że nie jest szósta, albo siódma.
Lezę kablować do Tatunia.
Mła: Bacho powiedział, że za to, że go tak wcześnie budzę, w sobotę obudzi mnie o ósmej.
Tatunio: Daj Boże!
Bacho: Za to, że mnie tak wcześnie budzisz, w sobotę obudzę cię o... o... o ósmej!
Mła: Dobrze, dziecko. Tylko upewnij się na zegarze, że nie jest szósta, albo siódma.
Lezę kablować do Tatunia.
Mła: Bacho powiedział, że za to, że go tak wcześnie budzę, w sobotę obudzi mnie o ósmej.
Tatunio: Daj Boże!
wtorek, 19 kwietnia 2016
No bez kitu!
I tak minął rok :) Widać nic ciekawego się nie wydarzyło, bo bym skrobnęła...
Dziś Bacho dokonał swego pierwszego tłumaczenia. Po długich i podstępnych konsultacjach z ekspertem (mła) oświadczył, że wie, co to znaczy "F*ck you!". To znaczy "Kurde ty!"
Młody, zdolny i naturalnie politycznie poprawny. Puchnę z dumy :)
Dziś Bacho dokonał swego pierwszego tłumaczenia. Po długich i podstępnych konsultacjach z ekspertem (mła) oświadczył, że wie, co to znaczy "F*ck you!". To znaczy "Kurde ty!"
Młody, zdolny i naturalnie politycznie poprawny. Puchnę z dumy :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)