Wracamy z wyjazdu. Tatunio powozi, Bacho, wgapiony w tableta, morduje rośliny zombiakami (albo odwrotnie), ja, z google maps w garści, kontroluję sytuację za oknem (jakby można było przypadkiem zjechać z drogi gdańskiej, he he)
Mła: "Bacho! Zezuj!"
Bacho wykonuje pięknego zeza.
Mła: "Ale widziałeś ten drogowskaz do miejscowości Zezuj?"
Bacho (zdziwiony): "Nie."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hehehehe :) skąd ja to znam!
OdpowiedzUsuńAutopsja? Zgaduję. ;D
OdpowiedzUsuń