Edyta była bezkonkurencyjna. Rzeczywiście miałam szczęście odwiedzić Berlin. Nie był to mój pierwszy raz w Berlinie i nie tylko w Berlinie byłam w delegacji. Pełna zgoda, Dziewczyny, Berlin ma w sobie coś!
Pierwszy raz w Berlinie bawiłam pewnie ponad 10 lat temu. Wybrałyśmy się z koleżankami na koncert Santany i nie było czasu ani ochoty na jakieś masowe zwiedzanie - ot, Brama Brandemburska, rzut oka na Reichstag, już z szklaną kopułką, Muzeum Nazizmu (?), takie z większym kawałkiem muru obok i kawałek Berlina Zachodniego w okolicy dworca ZOO. Mieszkałyśmy na kempingu w jakimś lesie nad jeziorem - w Berlinie są takie wynalazki - i atmosfera miasta jakoś do mnie nie dotarła. Teraz, to co innego :)
Ponieważ w delegację jechałyśmy dokądś, to Berlin był tylko stacją przesiadkową. Dzięki (nie)korzystnemu rozkładowi lotów miałyśmy w dniu przylotu kilka godzin, a w drodze powrotnej wieczór i niemal cały dzień na zwiedzanie. I wykorzystałyśmy ten czas godnie. Nogi odmawiały posłuszeństwa, ale mężne serce nie pozwalało zrezygnować. W pierwszym rzucie przelazłyśmy z Dworca Głównego via dzielnica rządowa, Reichstag, Brama Brandemburska, kawałek Tiergarten, pomnik Holokaustu, Gendarmermarkt, Stadt Opera, budynki Uniwersytetu Humboldta, ichni Grób Nieznanego Żołnierza. To coś, o co pytała Edyta, to jeśli mnie pamięć nie myli Muzeum Historyczne, nieopodal teatru Gorkiego. Następnie muzea, Berliner Dom, Aleksanderplatz i tutaj jak sarenki wskakiwałyśmy do autobusu, żeby zdążyć na pociąg do...
Dla ułatwienia dodam, że choć państwa nie zmieniłyśmy, to kraj tak :) Czy ktoś się pokusi? :)))
Czekam, czekam...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ta podpowiedź na końcu jest trochę ... wprowadzająca niezłe zamieszanie w tej burzy mózgów... Ale czyżby to była Bawaria? Pewnie nie ...
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że tak :) Brawo!
OdpowiedzUsuńDołączyłam do zabawy Liebster Blog i przyznałam Twojemu blogowi nominację. Zapraszam: http://bukowniczek.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuń