Oryginalnie Szarusia. Dla niektórych Charlotta de Futro. Kot Numer Dwa. Wzięta z Koterii, może uratowana, kochana...
Futrzak nieprawdopodobnie miziaty. Aż trudno uwierzyć, że niczyj. Mieszka z nami od dwóch tygodni. Totalnie różna od Kota Numer Jeden i taka kocio-niekocia - niby gania piłeczki i drapie meble, ale łazi przy nodze jak pies. Bardzo trudno zrobić jej zdjęcie, bo kiedy się ją woła, żeby się odwróciła, ona od razu przybiega - wszystkie zdjęcia poruszone ;). To wymarzony kot dla psiarzy. Wiedziałabym jak ją reklamować, gdybym była domem tymczasowym, ale nie jestem - Szarlotka zostaje!
Bałam się okropnie drugiego kota, spodziewałam się kłopotów, ale na razie jest ok. Dokacanie przebiegło bez rozlewu krwi. Okazuje się, że mieszkam w pałacu i dwa koty mogą w nim swobodnie koegzystować nie wchodząc sobie w paradę. Ciekawe kiedy Kot Numer Jeden znudzi się mieszkaniem na piętrze...Pewnie na wiosnę :)
Buziaki!
UPDATE: 30.12.2013 Kot Numer Jeden zszedł na parter i odwiedził salon ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Szarusia vel Charlotta jest śliczna :-)
OdpowiedzUsuńOj, jest! Kochana przylepka. Nie wyobrażam sobie tego kota na ulicy, a niewiele brakowało...
OdpowiedzUsuńSzczęścia , miłości, spełnienia marzeń i wszelkiej pomyślności w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńcieplutko pozdrawiam
Szarlotka to przeurocze imię dla kotki!
OdpowiedzUsuńSama bym ją schrupała, gdyby nie te kłaki, co z niej wychodzą... Szykowała się na zimę na ulicy, a tu się trafił ciepły kąt ;)
OdpowiedzUsuń