Zazieleniło się, zapachniało, w życiu nie było jeszcze u mnie takiego urodzaju :)
To zapewne jeszcze nie koniec :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To nie jest blog o kotach, wbrew pozorom. Chociaż i dla kotów znajdzie się na nim miejsce. To blog o wszystkim i o niczym. Blog próba. Blog rozbiegówka. Mój blog pierworodny.
Ale podpisałabyś je, hę? Bo ja niby niektóre rozpoznaję, ale nie wszystkie. Jesteś lepsza ode mnie. U mnie oprócz kwitnącej od ponad miesiąca kerrii to pachyclada i lacunosa szykują się do kwitnienia. A reszta, to jeszcze maluchy, pędów kwiatowych niet, albo pędy kwiatowe są, ale stoją w miejscu.
OdpowiedzUsuńNo to dałaś po oczach ... Cuda !!! Chloranthę widzę ???
OdpowiedzUsuńA mi powyzdychały kwiatki po kilkudniowym niepobycie w domku... :(
OdpowiedzUsuńA co to były za kwiatki, co po kilku dniach padły?
Usuństorczyki... chyba za bardzo je podlałam przed wyjazdem...?
UsuńPodpisałabyś, podpisała... Jak pismo obrazkowe, to obrazkowe ;)
OdpowiedzUsuń1. Publicalyx Silver Pink (lub Pink Silver, jak kto woli)
2. Minibelle
3. Tak, Edytko, to chlorantha, od Ciebie :)
4. COŚ
5. bella
6. lacunosa
7. bilobata
8. serpens
COŚ wymaga fachowej identyfikacji, bo mam pewne wątpliwości, ale pozwólmy jej zakwitnąć :)
Zapomniałam jeszcze zdjąć numer 9 - thomsonii :)))
A paść może na przykład niepodlana hortensja, jak się ją zostawi na słońcu. Wystarczy 8 godzin :)))))
A ja myślałam, że kwiat cięty ;-)
UsuńWow, to u Ciebie jak w kwiaciarni, tyle kwitnień na raz. No zazdroszczę, zazdroszczę.
Jak w mydlarni ;) Zwłaszcza publicalyx daje...
UsuńMadzia, zaintrygowała mnie COŚ. Nie mogę się doczekać aż pokaże kwiaty. Pokaż je koniecznie.
OdpowiedzUsuńOczywiście! :)))
OdpowiedzUsuńPlony zapowiadają się nieźle :-) Fajny taki urodzaj ;-)
OdpowiedzUsuńNo to chcesz tę odnóżkę, o której rozmawiałyśmy? Hę?
OdpowiedzUsuńkocham hoye! Uwielbiam kiedy kwitną, zapach jeden w swoim rodzaju.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście trudno im się oprzeć :)
OdpowiedzUsuń