Mało mnie tutaj ostatnio, ale na bieżąco odwiedzam zaprzyjaźnione blogi i, nawet jeśli nie zostawiam śladów, to korzystam. Na przykład od Edyty, nie po raz pierwszy, zaczerpnęłam przepis - tarta z truskawkami. Tadam!
Tarta, to to mniejsze, po lewo. Po prawo - hoja serpens. Zdezorientowanym wyjaśniam, że nie jestem posiadaczką nowej odmiany o monstrualnie wielkich liściach, tylko zamiast tarty wyprodukowałam tarteletki. Do zdjęcia dotrwała tylko ta jedna sierota :) Dodam również, że nie jestem posiadaczką hoi serpens variegata, a jedynie potwornie twardej wody w kranie i te białe plamy na liściach to osad. Sadzoneczki mam od wiosny, było ich chyba z piętnaście. Małe, mniej więcej pięciocentymetrowe. Przetrwała połowa. Wygląda, że dają radę. Ukorzeniały się w wodzie. Gdzieś wyczytałam (zapewne u Edyty ;) ), że serpens rośnie nad brzegami strumieni w dżungli, więc hodowanie w misce z wodą wydało mi się dobrym rozwiązaniem. Przynajmniej końcówki pędów nie zasychały. Niestety kwiatostany, których kilka było na sadzonkach, odpadły. Trudno, trzeba będzie doczekać się własnych. Chyba nie zaskoczę, jeśli powiem, że nie jest to moje pierwsze podejście do tej hojki :D Aha, pryskam dwa razy dziennie spryskiwaczem całą moją menażerię na kuchennym oknie. Mam tu hojkowy żłobek. Oprócz zraszania trzymam kubeczki z sadzonkami na tacy z mokrym keramzytem. Wilgotność dochodzi do 50%. Ale tylko wtedy, kiedy na zewnątrz pada deszcz i okno jest otwarte :D :D :D RANY, JAK JA LUBIĘ TEN SPORT!
Ściskam wszystkich podczytywaczy - stałych i niestałych, nowych i mocno zadomowionych, wszystkich bardzo, bardzo serdecznie. Miau!
A może jeszcze parę moich słynnych kiepskich fot? Smacznego!
Madzia, jeśli chodzi o serpens, to ja poszłam na łatwiznę i kupiłam wypasiony egzemplarz od Izabell. Fakt, pączki zasusza, bo nie jestem w stanie jej zraszać zbyt często, wisi w oknie. Miałabym ciągle schlapane okno, a to by się mężowi nie podobało. Stąd zadowalam się jej liśćmi.
OdpowiedzUsuńA czas szybko płynie i ani się nie spostrzeżesz a pisklaki Ci z domu wyfruną... Pozdrawiam:D
OdpowiedzUsuńLulu, i to jest właśnie jedyny powód, dla którego cieszę się, że mój chłop nie jest pedantem. Leję po oknie równo, bez krępacji, aż świata nie widać ;)
OdpowiedzUsuńMamurdo, wierzyć mi się nie chce, ale zaufam doświadczonej matce dzieciom :)
Madzia - tartaletki super! Serpensik rośnie ... Moja serpens stoi blisko nawilżacza powietrza i to jest chyba recepta na nią. Dziewczyny, jest sposób na smugi na szybie okiennej ... Zainwestowałam -grosze dosłownie-w dzbanek brita - mam teraz miękką wodę do podlewania roślin i do spryskiwania. Słowo daję ani jednej kropki na szybie choć pryskam jak najęta :-)Pal sześć szybę, bardziej mnie wkurzało jak na liściach pojawiały się ślady wapienne od twardej wody. Teraz jest super. W ogóle mam wrażenie że roślinom służy ta woda. Polecam :-)
OdpowiedzUsuńBritta brzmi nieźle. Ja w desperacji już się zastanawiałam nad inwestycją w jakiś profesjonalny filtr do kuchni, ale skoro zwykły dzbanek działa, to... po co przepłacać? ;)
OdpowiedzUsuńMnie jest dosyć obojętne, co piję i czym się myję, ale te plamy na liściach, to dramat. He, he, zabrzmiało dosyć zabawnie :) Po prostu piję twardą kranówkę od zawsze i się przyzwyczaiłam, a osad widać i to na wszystkim - na roślinach, na podłożu, na doniczkach, na szklankach, jeśli ukorzeniam w wodzie, na wszystkim - brzydkie to po prostu! Bleee!