A konkretnie nawet 2/3 sukcesu. Nitka z bębenka wylazła. To pierwsza 1/3 sukcesu. Zdjęcie poniżej prezentuje kolejną 1/3 sukcesu (a przy okazji aktualną ściereczkę i niegdysiejsze niewymowne Rodziny... :-| )
Porażka wygląda tak:
Iść do sąsiadki po prośbie, żeby pokazała jak to cudo nawlec, czy kombinować dalej, tak się zastanawiam... Jest chwila czasu, bo dziecko podczas wizytacji u Pciapci/Lapci (czyt. Babci) niespodzewanie usnęło i mogę mieć nawet ze dwie odzinki luzu :)))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Widzę, że ta maszynowa epopeja to nie fiki-miki. Jak będę kiedyś w Wawie to Ci nawlokę, a póki co, leć do sąsiadki :)
OdpowiedzUsuńNo tak, od dziecka to raczej trzymaj ja z daleka póki co. Jak nabierze trochę doświadczenia w garażu, to możesz dopuścić do maszyny :)
No, ba! W gajaziu jest przecież zawodowa, półtonowa tokarka. Gdzie tam mizernemu singerkowi do niej ;)
OdpowiedzUsuńDzięki, Bożenko, za deklarację pomocy. Nie ma pożaru, zaczekam :). A jak będzie pożar, to najwyżej wezmę ustrojstwo pod pachę i odwiedzę Cię podczas jakiejś wystawy :)))